wtorek, 25 lutego 2014

Pamiętaj, że Cię kocham

   3 lata temu moje serce po raz pierwszy w życiu zaczęło bić tak mocno, a brzuch wypełniły przysłowiowe motyle. Przygotowywałam się do matury, siedziałam całe dnie w książkach lub na dodatkowych zajęciach, nawet przez myśl by mi nie przeszło, że właśnie teraz pojawi się ktoś, kto zostanie w moim życiu na zawsze. To nie był dobry czas na miłość. Po kilku poprzednich niewypałach (zwłaszcza dwóch dość konkretnych) nie byłam nastawiona przychylnie. Pan, który tak mocno zawrócił mi w głowie był niezwykle cierpliwy i delikatnie na mnie naciskając wymuszał kolejne spotkania, których nie byłam w stanie mu odmówić.
   I tak się to zaczęło kręcić. Pierwszy taniec, rozmowa, pocałunek, pierwsze "kocham" - właśnie w takiej kolejności. Byłam oszołomiona, a może raczej zaczarowana? Jego uśmiech, przenikliwe do głębi błękitne oczy, sposób w jaki patrzył na mnie, jak trzymał mnie za rękę, drobiazgi, które mi przywoził i okazywało się, że zapamiętuje każde moje słowo, niespodzianki, które zwalały z nóg, jego smsy "Pamiętaj, że Cię kocham", gdy zdarzyła się jakaś kłótnia. Przeglądam nasze wspólne zdjęcia, odtwarzam wszystkie chwile, których wciąż jest mi mało i wciąż się uśmiecham. Porównuję nas tamtych i nas obecnych, jesteśmy tacy sami, może odrobinę mądrzejsi, bogatsi o doświadczenia, ale nadal tak szalenie w sobie zakochani, że aż zapiera mi dech.
   Mam tylko niegasnącą nadzieję, że tak będzie już zawsze, że nic nas nie złamie, bo bez niego mój świat przestanie się kręcić, kolory wyblakną, zapachy wywietrzeją, a serce stanie się najbardziej pustym i smutnym narządem w moim ciele. Cieszę się, że nasza miłość dojrzewa, a każdy dzień umacnia mnie w przekonaniu, że to jest właśnie człowiek, z którym chcę spędzić resztę mojego życia, że będzie wspaniałym mężem i najlepszym ojcem.
   Nasz wyjazd do Szczawnicy był wyjazdem rocznicowo-walentynkowym, dlatego oprócz "porwania" na termy dostałam również prezent: sukienkę na wesele (idziemy w tym roku na wesele do brata D.), którą sobie wymarzyłam :) A tutaj link do sklepu: <klik>



wtorek, 18 lutego 2014

50 ml górskiego powietrza

Z racji, że styczeń był męczący i w ciągłym biegu, a my potrzebowaliśmy odpoczynku i trochę czasu wyłącznie dla siebie, zrobiliśmy to co zwykle, czyli uciekliśmy w nasze kochane góry ;) Tym razem Pieniny:

Padający śnieg, to sprawka autoefektów Google+ ;)

Tak oto spędziliśmy cudowne 7 dni w Szczawnicy. Duuużo spacerowaliśmy, jedliśmy pyszne obiady w Pokusie, spaliśmy do południa, wieczorami sączyliśmy sobie wino lub zakupione na Słowacji mojito :D i po prostu byliśmy razem.
Rynek Szczawnicy i piękne XIX-wieczne budynki

Jesienny krajobraz w drodze na Słowację


Rynek nocą, nie mogłam oderwać wzroku <3

305 schodów na zamek w Niedzicy :D

W nocy nasypało trochę śniegu, który rano zaczął się topić, ale my dzielnie pokonaliśmy Wąwóz Homole i dotarliśmy do Bacówki :)

Nad Dunajcem otoczyło nas stado kaczek, które jadły nam z ręki :D

Oczywiście nie mogło też zabraknąć niespodzianek. Mieliśmy wybrać się pewnego wieczoru na basen, zaczęłam więc dopytywać:
-A gdzie dokładnie jest ten basen?
-Przy tamtym hotelu, podjedziemy sobie autem, żeby nas nie zawiało.
-Przy którym hotelu?
-No tamtym u góry, zobaczysz.
Wsiadamy do auta, D. włącza gps-a...
-A po co nam gps? Mówiłeś, że to niedaleko.
-Kawałek musimy przejechać, do następnego miasta, tam jest lepszy basen, większy.
-Aha...
I tak sobie jedziemy, mijamy Krościenko, różne wioski, mija 40 minut (!!), zaczynam coś podejrzewać, mijamy Nową Białą!
-Strasznie daleko ten basen, zaraz będzie Białka Tatrzańska - mówię ironicznie, a D. szczerzy się od ucha do ucha. Chyba sprawia mu przyjemność porywanie mnie w różne miejsca i wkręcanie. Muszę przyznać, że znów mu się udało :) Ucieszyłam się, gdy mogłam się zanurzyć w cieplutkiej wodzie i jednocześnie podziwiać ośnieżone szczyty. 2-godzinne grzanie tyłka i masaże wodne, to najlepszy relaks, polecam ;)

czwartek, 6 lutego 2014

Siła jest kobietą

    Styczeń był długi i męczący... Całe dnie w książkach, nad różnymi pracami zaliczeniowymi, ucząc się do sesji, a weekendy na rodzinnych imprezach, których było tak duużo, że mam już dość na cały rok... Na szczęście już po wszystkim! Sesja zdana za pierwszym podejściem :D Teraz czas na zasłużony odpoczynek :)
    Co pomagało mi przetrwać? Słowa, które sobie wciąż powtarzałam "siła jest kobietą!", więc ja też dam radę, uporam się z tym wszystkim, pokażę kamienną twarz osobom, które nie mogą zobaczyć, że jestem słaba, a przy okazji udowodnię samej sobie, że nie potrzebuję pomocy, że sama też potrafię! I udało się :) Okazuje się, że nastawienie ma ogromne znaczenie w tym co robimy, w całym naszym życiu. Gdybym była nastawiona na porażkę, zapewne bym poczuła jej gorzki smak, ale nawet nie dopuszczałam takiej myśli do głowy, odcięłam się od niej i szczerze Wam to polecam! Wiem, że czasem jest trudno - uwierzcie, doświadczam tego na co dzień - ale nic nie zaszkodzi spróbować powalczyć o swoje.
    Kolejną dobrą nowiną, był dla mnie telefon naczelnego, który zaproponował mi dodatkowe zajęcie w redakcji, a przy okazji pochwalił moją dotychczasową pracę, co ogromnie mnie podbudowało :) Nareszcie będę zajmować się tym, co konkretnie wiąże się z moimi studiami, czyli korekta i edytowanie tekstów, zanim trafią do druku ;) Zdaję sobie sprawę z tego, że dzień i noc przed wydaniem będę miała wyjęte z życia, bo to zawsze gorący czas, ale po prostu nie mogłam się nie zgodzić ;)
    Na koniec mam do Was ogromną prośbę! Wiem, że jesteście ludźmi o ogromnych sercach i na pewno los innych, a zwłaszcza małych dzieciaczków nie jest Wam obojętny, dlatego zajrzyjcie proszę na stronę http://pomocdlabasi.netstrefa.eu/ i jeśli tylko możecie, przekażcie 1 % podatku lub dowolną kwotę Basi! Ta śliczna dwuletnia dziewczynka jest chora na mukowiscydozę... Możecie tam przeczytać całą jej historię i dowiedzieć się chociaż częściowo, jak wyglądają poszczególne dni, których z każdą chwilę jest coraz mniej. Los Basi jest dla mnie szczególnie ważny, ponieważ pisałam o niej artykuł, kontaktowałam się z jej mamą i postanowiłam, że na tym nie poprzestanę, więc apeluję również do Was! Pomóżmy Basi!

P.S. Jak pewnie zauważyliście, po lewej stronie dodałam odnośnik do mojej szafy na vinted.pl. Może akurat uzupełniacie szafę, poszukujecie idealnej sukienki na imprezę lub na co dzień? :> Zapraszam do oglądania! Można negocjować ceny i prosić o dokładniejsze informacje ;) Niedługo postaram się dodać więcej rzeczy :) > klik <