niedziela, 29 grudnia 2013

Święta, święta i po świętach

W tym roku święta minęły jeszcze szybciej niż zwykle i były nieco zwariowane. Rodzice dotarli szczęśliwie i rozpoczęły się przygotowania wigilijne, czyli gotowanie, pieczenie i strojenie stołu. Pojawiła się nawet symboliczna jemioła! ;) Atmosfera przy stole była bardzo przyjemna, a gwiazdeczką wieczoru była moja 2-letnia bratanica, która zabawiała nas rozmową (straszna z niej gaduła :D), miała smutną minę i była bliska płaczu podczas śpiewania kolęd, a na karpia mówiła: "chcę jeszcze kurczaczka!". Największą frajdę sprawiły nam prezenty, które kupiliśmy właśnie dla niej. Jej okrzyki radości i uśmiech od ucha do ucha były z kolei najlepszym prezentem dla nas :) W pierwszy dzień świąt dom wypełnił się po brzegi ludźmi. Było głośno, tłoczno i radośnie, ale niestety wszystko co dobre szybko się kończy. Tak nastał dzień drugi i wyjazd rodziców. Dom znów opustoszał, zrobiło się cicho i spokojnie. Postanowiłam z tego skorzystać i w blasku choinkowych lampek zobaczyć film.

A oto kilka prezentów, które znalazłam pod choinką:

Żel pod prysznic Dove Purely Pampering Masło Shea z Wanilią - moja ulubiona konsystencja i cudowny zapach <3 | Kremowe mydło do ciała z kaszmirem Ziaja - ładny zapach i świetna konsystencja | Regenerująco-odżywcze masło kakaowe do ciała oraz kakaowy krem do rąk z Avonu - uwielbiam kremy z serii Avon Care i polecam je wszystkim dookoła ;) Masło mam po raz pierwszy, więc dopiero je wypróbuję :) Ostatnie dwie rzeczy sprezentowałam sobie sama :D

Sukienkę Mosquito dostałam od D., razem z podstawką chłodzącą do laptopa, której postanowiłam nie fotografować :P

A taka oto karteczka była dołączona do sukienki i zawsze zgadzam się z tym napisem, bo bardzo lubię ubrania tej firmy :)

Słodyczy nie zdążyłam uchwycić na zdjęciach, bo zostały pochłonięte :D Jeszcze jednym wyjątkowym prezentem był nowy laptop firmy Acer :) Bardzo mnie ucieszył, bo obecny Samsung, który ma już ponad 3 lata, niestety kończy swój żywot :(

A co Wy znaleźliście pod swoją choinką? Marzenia się spełniły? :>

poniedziałek, 23 grudnia 2013

Merry Christmas!


Tuż przed Świętami chorowałam prawie 2 tygodnie....na szczęście z małą przerwą, podczas której mogłam wybrać się z dziewczynami po zajęciach na grzane piwo i zaległe rozmowy, a z moim D. do kina na "Igrzyska Śmierci" (polecam, jeśli ktoś jeszcze nie widział! A bardziej na pewno warto polecić książkę, której niestety nie miałam okazji czytać :( ). Tak oto leżałam sobie w cieplutkim łóżku, ani trochę nie żałując, że nie mogę z niego wyjść :P, popijałam gorącą czekoladę, owocowe herbatki, zajadałam mandarynki - najbardziej świąteczne owoce! - pisałam artykuły do najnowszego wydania gazety i nadrabiałam zaległości w książkach. Takiej regeneracji sił zdecydowanie było mi potrzeba :)


Niestety nie byłam w stanie sprzątać i myć okien, dlatego 3 dni przed Świętami były dla mnie prawdziwym szaleństwem. Na szczęście wszystko ogarnęłam i z dumą spoglądam na lśniące okna, czyste firanki oraz wysprzątane i ustrojone świątecznie mieszkanie. Migoczące lampki to moja ulubiona dekoracja, więc nie żałowałam z ich rozwieszaniem :D Wspólne ubieranie choinki, to od zeszłego roku nasza mała tradycja, więc niecierpliwie czekałam na ten moment. Oto efekt:

Kupowanie prezentów załatwiłam w tym roku dużo wcześniej, dzięki czemu uniknęłam kolosalnych kolejek do kas lub walki o ostatnią sztukę. Kilka rzeczy zamówiłam przez Internet, bardzo pomocny był również katalog z Avonu, pełen świątecznych zestawów, a pozostałe drobiazgi dokupiłam na katowickim jarmarku, który polecam odwiedzić w przyszłym roku, jeśli jeszcze ktoś go nie widział. Znajdziemy tam dosłownie wszystko, począwszy od choinek, poprzez ozdoby świąteczne, na miodach i innych wyrobach pszczelich kończąc. Spacerując wśród drewnianych budek czuję się jak na Krupówkach, a rozlegające się zewsząd kolędy, ustrojone choinki, renifery i chodzący Bałwan z Mikołajem, nastrajają na Święta jak nic innego ;)

Wspominając Mikołaja...mój, w tym roku, doskonale wiedział, że uwielbiam wszystko co związane z pięknym zapachem i świeczkami, dlatego przyniósł mi taki oto, piękny i fikuśny kominek, który idealnie wpasowuje się do mojego fioletowo-białego pokoju :)) Zadbał również o mój brzuszek - gwiazdki Magic Stars <3, o ciepło w głowę i kark - robione na drutach czapka i komin oraz doładował mi telefon, żebym mogła dłuugo składać świąteczne życzenia :D Skoro Mikołaj był tak wspaniałomyślny w tym roku, to już naprawdę nie mogę się doczekać na Dzieciątko! Bo taką mamy tradycję, że w Boże Narodzenie prezenty pod choinkę podrzuca Dzieciątko, wlatujące przez uchylone okno. Tegoroczne Święta są dla mnie wyjątkowo ważne, bo przyjeżdżają rodzice (właśnie są w drodze!). Niestety tylko na dwa dni, ale to nic, tym bardziej docenimy wspólnie spędzony czas i przeżyjemy go ze zdwojoną mocą :)

Takim akcentem kończę mój post i życzę Wam Kochani zdrowych, wesołych, spokojnych Świąt Bożego Narodzenia, w gronie najbliższych sercu osób, by w ferworze i gonitwie nie zapomnieć o właściwej idei tych dni, przeżyć je prawidłowo, z uśmiechem i miłością, by miło wspominać je za rok. Dużo prezentów pod choinką, a na stole samych pyszności! ;))
Ho, ho, ho... Merry Christmas życzy:

środa, 11 grudnia 2013

W grudniu po południu...

Pewnego grudniowego popołudnia postanowił spaść śnieg. Nie było go dużo, ale ucieszył wszystkich, dużych i małych. Chrześniaczka Holly mogła nawet po raz pierwszy tej zimy wybrać się na sanki! A Mikołaj mógł zaprzęgnąć sanie w swoje ulubione renifery, z Rudolfem na czele i wyruszyć do grzecznych dzieci. Niestety na drugi dzień ktoś ukradł cały śnieg...





Widok śniegu za oknem tak przeraził Holly, że szybko pojechała na zakupy w poszukiwaniu zimowych butów (lepiej późno, niż wcale!). I tak oto znalazła. Nie są to jej wymarzone zimowe buty, bo nie spełniają wszystkich oczekiwań, ale większość, dlatego właśnie padło na nie. No i był dostępny rozmiar 39 - co jest czasem rzadkością. Niestety buty wyruszyły w drogę tylko jeden raz, a zamiast śniegu i mrozu, doświadczyły pluchy i błota...


Kierowcy autobusów chyba też przerazili się śniegiem, bo nagle zaczęli niemiłosiernie grzać wewnątrz pojazdów. Bardzo fajnie, ale jeszcze nie ma -10! Po 40 minutach w cieplutkim autobusie, wychodząc na chłodniejsze powietrze łatwo złapać niechciane przeziębienie. Na szczęście Holly zaopatrzyła się wcześniej w świąteczne chusteczki :D


Tak oto ten tydzień spędza sobie w cieplutkim łóżeczku (gorączka była tylko wczoraj, ale cii!), przemieszcza się w piżamie i cieplutkich, ulubionych kapcioszkach, które widzicie po lewej. Wysłała już bibliografię do pracy licencjackiej, więc teraz może dokończyć potrzebne książki i zabrać się za pisanie. Bardzo potrzebowała takiej przerwy, chwili odpoczynku, żeby złapać oddech i nadrobić zaległości. Zaleca się ją każdemu! ;)


wtorek, 10 grudnia 2013

Red lips on December

Czerwień ust, czerwień wina w dwóch kieliszkach, czerwone świece na stole płoną. Zaczerwienione policzki od ilości wrażeń, naszych małych marzeń. Kokieteryjne spojrzenia, elektryczny dotyk. Wspólne gotowanie, oglądanie filmów, długie rozmowy o wszystkim i o niczym, zasypianie w twoich ramionach i spanie do samego rana. Bo tu jest moje miejsce, najbezpieczniejsze i najlepsze miejsce świata. Nie chcę być już nigdzie indziej.

-Dobranoc mój przyszły narzeczony
-Dobranoc moja przyszła na "tak"
<3



Tak, wiem, że szminka na zdjęciach wygląda bardziej na różową, niestety nie chciała wyjść inaczej ;))

piątek, 6 grudnia 2013

Santa, can you hear me?

Britney Spears "My Only Wish"

Pierwszego Mikołaja pamiętam z przedszkola. Mama upamiętniła nawet ten moment na zdjęciu. I tak oto zdjęcie nr 1 przedstawia małą Holly w czerwonej sukieneczce (różowa nie wchodziła w grę), która odbiera prezent stojąc kilometr od Mikołaja i trwożliwie wyciąga ręce :P Z kolei na zdjęciu nr 2 musiała już usiąść na kolanach Mikołaja, który wyglądał dość znajomo, ale i tak przerażał Holly, która chyba nie była zbyt grzeczna w tamtym roku, więc siedzi niepewnie i wystraszona spogląda na odstającą brodę Mikołaja :D Po kilku latach okazało się, że Mikołaj i pan konserwator są do siebie strasznie podobni ;)
Pamiętam jeszcze Mikołaja z Centrum Handlowego, który wręczał książki i kasety z bajkami, a w tym roku sama muszę robić za pomocnika Mikołaja :)

Dziadek Mróz już do mnie zawitał ;)

A to prezenty dla mojej chrześniaczki: "Prawdziwa opowieść o św. Mikołaju" oraz czekoladowy Mikołaj.

A jakie są Wasze wspomnienia z dzieciństwa o 6 grudnia? Wierzyłyście w Mikołaja? :D


poniedziałek, 2 grudnia 2013

Magiczny grudzień

Skoro śnieg nie chce jeszcze spaść, to będę go wywoływać kolczykami ;) Bez tego elementu mojej codziennej garderoby, nie ma zimy, nie ma grudnia! Już nie mogłam się doczekać, żeby je założyć. Magiczny grudzień uważam za otwarty. W kolejnych postach dowiecie się bez czego jeszcze nie mogę się obejść w grudniu, a jest tego naprawdę sporo. Ten miesiąc ma coś w sobie i nie można zaprzeczyć. Po szarym i nudnym listopadzie, jest idealną odskocznią. W grudniu jakoś nabieram większej ochoty do życia, działania, ciągłego pędu. Może to przez okres Świąt, kto wie? Zaczynam odliczać dni, jestem niecierpliwa, wyczekuję. W tym roku bardziej niż zawsze, czuję się jak małe dziecko, które nie może się doczekać na Mikołaja, ja nie mogę się doczekać Rodziców :)





niedziela, 1 grudnia 2013

Od nowa, jeszcze raz...

Bez bloga jak bez ręki, a raczej jak bez miejsca, w którym można wreszcie się wypisać do woli, wypowiedzieć wszystko co w sercu i w głowie siedzi od dawna. Nie było mnie długo, więc tym bardziej dużo jest do opowiedzenia, ale też do pokazania, bo teraz chyba więcej chcę przedstawić na zdjęciach (niekoniecznie moich), no zresztą sami zobaczycie w praniu jak to wyjdzie. Brakowało mi tego miejsca, mojego własnego kawałka wszechświata, gdzie mogę zapisać wspaniałe wspomnienia, uchwycić dany moment w jakieś ramki i zatrzymać go, pokazać o czym marzę i rozkoszować się drogą do spełnienia. Nie wiem co mi wyjdzie na końcu i czy będzie jakiś koniec (oby nie) oraz ile czasu będę mogła poświęcić temu blogowi, ale świadomość, że mogę w każdej chwili włączyć tę pustą stronę i zapisać ją w dowolny sposób (nie zważając na arcy-poprawną pisownię, stylistykę itp.), daje mi poczucie ulgi i bezpieczeństwa. Na co dzień obcuję tylko i wyłącznie z literkami. Piszę i czytam, czytam i piszę, z naciskiem na czytam, bo moje studia wymagają ode mnie czytania 24/h, 7 dni w tygodniu, dlatego czasem mogę być pozbawiona całkowitej zdolności do "mądrego pisania" i o to chodzi - tutaj będę odreagowywać.