Bez bloga jak bez ręki, a raczej jak bez miejsca, w którym można wreszcie się wypisać do woli, wypowiedzieć wszystko co w sercu i w głowie siedzi od dawna. Nie było mnie długo, więc tym bardziej dużo jest do opowiedzenia, ale też do pokazania, bo teraz chyba więcej chcę przedstawić na zdjęciach (niekoniecznie moich), no zresztą sami zobaczycie w praniu jak to wyjdzie. Brakowało mi tego miejsca, mojego własnego kawałka wszechświata, gdzie mogę zapisać wspaniałe wspomnienia, uchwycić dany moment w jakieś ramki i zatrzymać go, pokazać o czym marzę i rozkoszować się drogą do spełnienia. Nie wiem co mi wyjdzie na końcu i czy będzie jakiś koniec (oby nie) oraz ile czasu będę mogła poświęcić temu blogowi, ale świadomość, że mogę w każdej chwili włączyć tę pustą stronę i zapisać ją w dowolny sposób (nie zważając na arcy-poprawną pisownię, stylistykę itp.), daje mi poczucie ulgi i bezpieczeństwa. Na co dzień obcuję tylko i wyłącznie z literkami. Piszę i czytam, czytam i piszę, z naciskiem na czytam, bo moje studia wymagają ode mnie czytania 24/h, 7 dni w tygodniu, dlatego czasem mogę być pozbawiona całkowitej zdolności do "mądrego pisania" i o to chodzi - tutaj będę odreagowywać.